Autor |
Wiadomość |
Tomek_22_punk |
Wysłany: Nie 18:13, 08 Kwi 2007 Temat postu: |
|
jak dla mnie zespół ten gra bardzo porządną muzyke. A najlepszy był ich koncert w ramach WOŚPU szczególnie po tym co się działo po koncercie co nie Zielony hehehehe |
|
|
Fear |
Wysłany: Pon 14:18, 19 Mar 2007 Temat postu: |
|
haa XD |
|
|
Klaudianna |
Wysłany: Pon 13:37, 19 Mar 2007 Temat postu: |
|
Heniek w fabryce Żelek [wszystko i na temat ] |
|
|
Fear |
Wysłany: Pon 13:25, 19 Mar 2007 Temat postu: |
|
Zielony_chłopiec napisał: | ale wystarczyło bym dostał pierdolca na punkcie punka
|
punka? wyacz,ale prawdziwy punk by Cię zajechał koniami za to stwierdzenie
punkrock, california puckrock,pop punkrock owszem ,ale nie punk
a co do tej kapeli, zwie się Heniek |
|
|
kaori |
Wysłany: Pon 10:00, 19 Mar 2007 Temat postu: |
|
no ja słyszałam że z Polski, ale piosenka która leci na 4funie mnie nie zachwyciła może inne mają lepsze, trzeba się przekonać |
|
|
Zielony_chłopiec |
Wysłany: Nie 16:35, 18 Mar 2007 Temat postu: |
|
A jak się nazywa? Mam płytę podpisaną przez chłopaków i trochę powariowaliśmy z bratem przy ich dużym koncercie. Najpierw był mały bo 3 piosenki zaśpiewali ale wystarczyło bym dostał pierdolca na punkcie punka |
|
|
Fear |
Wysłany: Nie 16:19, 18 Mar 2007 Temat postu: |
|
ahh...chętnie bym sobie popogowała przy takim poppunkrocku u mnie w mieście jest tuylko jeden taki zespół i rzadko gra;/ |
|
|
Zielony_chłopiec |
Wysłany: Nie 16:08, 18 Mar 2007 Temat postu: |
|
A jaka Energię dają z siebie. Pogo przy ich rytmach miodzio. |
|
|
Fear |
Wysłany: Nie 15:34, 18 Mar 2007 Temat postu: |
|
cholera oni są z polski?! a w życiu by, nie powiedziała! na 4 funie widziałam ze 2 kawałki, niezłe nawet XD ale że z nasz j cudn miód dziury sa to bym się nie domyśliła |
|
|
Zielony_chłopiec |
Wysłany: Nie 13:30, 18 Mar 2007 Temat postu: Road Trip Over- Fernomen polskiej sceny |
|
Road Trip’s Over to trzech chłopaków ze Szczecina, którzy na swoim debiutanckim albumie „Romance On The Phone” proponują czternaście piosenek w klimacie melodyjnego pop punka. Całość zaśpiewana jest poprawną angielszczyzną i z dużą dawką młodzieńczego entuzjazmu.
Takie kapele jak ta, w Ameryce radzą sobie doskonale. Nagrywają płyty, grają trasy koncertowe i dostają nagrody. Co więcej, wiele z nich, jak choćby: Blink 182, Sum 41 czy Good Charlotte jest znanych nie tylko fanom „brzmienia kalifornijskiego”. A u nas? Scena melodic w zasadzie nie istnieje, a o nielicznych zespołach, takich jak 14 Against 5, CF 98 czy Upside Down słyszała garstka. Zresztą, taka muzyka częściej spotyka się z ironicznym uśmieszkiem niż z uznaniem.
Wróćmy jednak do płyty. Otwiera ją „Intro”, nawiązujące do tytułu krążka. Po nim następuje dynamiczny „You Killed Yourself” z tłem wypełnionym dodatkową gitarą, chórkami, pogłosami i innymi cudami wymyślonymi w studio. Następna piosenka – „My Paradise” to niemal kopia wspomnianych klasyków gatunku – czysty wokal w zwrotkach, chórki w refrenach i banalny tekst porzuconego kochanka: „nie ważne, co mówię/ nie ważne co robię/ ja po prostu chcę się czuć dobrze/ zabierz mnie do mojego raju”. I tak mijają kolejne numery w umiarkowanym tempie, oparte na prostych akordach urozmaicanymi gdzieniegdzie pluskającymi smaczkami. Jest jednak kilka piosenek, na które warto zwrócić baczniejszą uwagę: „Respect” z klasyczną gitarową solówką, „Good Time” z linią melodyczną opartą na basie (szkoda, że tak słabo wyeksponowanym), przyjemnie cięższa niż pozostałe „Don’t Blade Me”, a także utwór tytułowy, w którym wejście jest niczym z wczesnej Nirvany czy późnego Silver Chair, a w drugiej części można usłyszeć prawdziwe smyczki!
Jak deklarują muzycy: "duży nacisk kładziemy na codzienne problemy, jeżeli chodzi o sferę uczuć". I faktycznie, teksty przepełnione są złamanymi sercami, kolejnymi szansami na miłość i fałszywymi przyjaciółmi. Ale trafiają się też nieco bardziej „punkowe” tematy, jak choćby kawałek o zwariowanym świecie („Mad World”): „Wszystko wydaje się być w porządku, w telewizji kolejny plastikowy koleś/ a w radio mówi do mnie zawsze jakiś głupi głos/ o połamanych kościach i pieprzonych złamanych sercach/ o słonecznych dniach i o pieprzonych deszczowych nocach/ staram się tego słuchać/ Czasami zastanawiam się/ po co żyję i dlaczego muszę umrzeć?!”. Nienajgorzej, prawda?
Tego albumu warto posłuchać choćby dlatego, by przekonać się, że polskich wyników w konkurencji melodic punk nie musimy się wstydzić. I choć wolę muzykę bardziej wymagającą, to płytę polecam – sprawdźcie, co siedzi w głowach i sercach młodych ambitnych ludzi.
*************************************************************
Moja opinia jest taka:
Chłopaki mają swój talent i dobrze wypadają na żywo. Mają masę energi którą wysyłają w stronę słuchacza i nie mają sobie równych przynajmniej w polsce. Od nich zaczęła się moja przygoda z punkiem i to oni wskazali mi drogę i ukształtowali mój umysł. A teraz może kilka teledysków?
http://www.youtube.com/watch?v=AeecSUncTFY&mode=related&search=
http://www.youtube.com/watch?v=E6aKMcW4bUE Ten Teledysk jest zarąbisty. To jeden wielki koszmar głównego bohatera
http://www.youtube.com/watch?v=8DndLytP6ds A to mega wykop który sprawia że chcę wszystko zniszczyć
Płyta jest niezła naszpikowana mega melodyjnym graniem niepozbawionym energi. |
|
|